Dałam się namówić na wyprawę na ryby. Oczywiście z "cichym wariatem" - moim mężem.
I wiecie co? Podobało mi się. Nie dosyć, że przywieliśmy dużo ryb, to ja porobiłam trochę zdjęć.
A jak tam ptaszki śpiewały !!!! Tylko pod wieczór, to komarzyska zaczęły ciąć i trzeba było wracać.
Ale następnym razem też jadę !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ślicznie wszystkim dziękuję za miłe słowa.
Zapraszam ponownie.