sobota, 29 września 2012

festyn


Pierwsza jazda na koniu, no dobra, kucyku :)


"Dziabągi" robione z warzyw, świetna zabawa a dzieci na prawdę bardzo pomyslowe.





Ale mialam przygę. Ufff fajnie, że żyjemy, ale od początku. 
Wczoraj jak wiecie byl festyn w przedszkolu, siedzieliśmy do 19:30. Fajnie bylo. Dzisiaj rano chcialam pojechać na wieś. Wsiadlam z malym do samochodu, ruszyliśmy i ... na górce samochód stanąl. Chyba koniec paliwa (wczoraj mówilam tż-towi, ale wiadomo, chlop paliwa nie nalal). I wyobraźcie sobie zaczeliśmy sie staczać z tej górki do tylu, bo i hamulce odmówily posluszeństwa. Cholera !!! Spanikowalam. Wlączylam ręczny i jakoś siię zatrzymaliśmy, ale musialam nogę na hamulcu mieć caly czas. Po jakimś czasie udalo mi się zatrzymać gościa co jechal kolo mnie. Zaczepil linkę i mnie podciągnąl na górkę. Potem się oazalo, że to jednak co innego musialo być, bo okazalo się, że paliwo jest jeszcze a samochód już nawet nie zakręcil. Oj co ja się strachu najadlam. 
Już widzialam oczami wyobraźni jak się staczamy i uderzam gdzieś tylem a tam Staś siedzial. Dlugo stalam i czekam aż się trząś przestanę i .. wrócilam na pieszo do domu.

2 komentarze:

  1. ale cudne stworki z warzyw rewelacja, ale mials przygode. Ja tez kiedys tak mialam i to jeszcze z wypozyczonym samochdem wa odludzi, ale znalazl sie pan co mi wyjechal pod gorke :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aga nie chcialabym jeszcze raz takich przygód mieć. Masakra jakaś.

      Usuń

Ślicznie wszystkim dziękuję za miłe słowa.
Zapraszam ponownie.