Ale mialam przygę. Ufff fajnie, że żyjemy, ale od początku.
Wczoraj jak wiecie byl festyn w przedszkolu,
siedzieliśmy do 19:30. Fajnie bylo. Dzisiaj rano chcialam pojechać na wieś.
Wsiadlam z malym do samochodu, ruszyliśmy i ... na górce samochód stanąl. Chyba
koniec paliwa (wczoraj mówilam tż-towi, ale wiadomo, chlop paliwa nie nalal). I
wyobraźcie sobie zaczeliśmy sie staczać z tej górki do tylu, bo i hamulce
odmówily posluszeństwa. Cholera !!! Spanikowalam. Wlączylam ręczny i jakoś siię
zatrzymaliśmy, ale musialam nogę na hamulcu mieć caly czas. Po jakimś czasie udalo
mi się zatrzymać gościa co jechal kolo mnie. Zaczepil linkę i mnie podciągnąl
na górkę. Potem się oazalo, że to jednak co innego musialo być, bo okazalo się,
że paliwo jest jeszcze a samochód już nawet nie zakręcil. Oj co ja się strachu
najadlam.
Już widzialam oczami wyobraźni jak się staczamy i
uderzam gdzieś tylem a tam Staś siedzial. Dlugo stalam i czekam aż się trząś
przestanę i .. wrócilam na pieszo do domu.
|
ale cudne stworki z warzyw rewelacja, ale mials przygode. Ja tez kiedys tak mialam i to jeszcze z wypozyczonym samochdem wa odludzi, ale znalazl sie pan co mi wyjechal pod gorke :)
OdpowiedzUsuńAga nie chcialabym jeszcze raz takich przygód mieć. Masakra jakaś.
Usuń