niedziela, 12 lipca 2009

Rybobranie

Z ostatniej wyprawy na ryby. Nawet mi się podobało. Za to mężusiowi się nie podobało, jak zobaczył, że "gwizdnęłam" mu haczyk. (ponoć na węgoża)


















2 komentarze:

  1. hehe.. ale czasem cel uświęca środki - mąż niech kupi sobie nowy haczyk ;) Najważniejsze, że scrapek wyszedł świetny :D Uwielbiam podoczepiane "gadżety" z wycieczek na pracach - wspomnienia wracają wtedy ze zdwojoną siłą.

    OdpowiedzUsuń
  2. No to ten scrap ma doczepione jeszcze dzyngle od puszek piwa, które tam wypiliśmy.

    OdpowiedzUsuń

Ślicznie wszystkim dziękuję za miłe słowa.
Zapraszam ponownie.